Herbata
jest jednym z najpopularniejszych napojów na świecie. U mnie w domu
również jest obecna, z powodzeniem wyprzedza kawę i słodkie
napoje. Zawsze żartuję, że moim największym małżeńskim
sukcesem było zarażenie męża miłością do herbaty. Prawda jest
jednak taka, że pokazałam mu tylko jak ją parzyć, żeby była
smaczna.
Dziś,
przy okazji międzynarodowego dnia herbaty, przygotowałam małe
porównanie zaparzaczy, których miałam okazję używać. Gotowi?
Niezależnie od rodzaju herbaty, warto postawić na jej klasyczną, czyli liściastą formę i parzyć ją przy użyciu zaparzacza. Nie każdy ma tego świadomość, ale herbata parzona zbyt długo (czyli zalana bezpośrednio w kubku) robi się gorzka i traci swój właściwy smak. Oczywiście ważne są też odpowiednia temperatura wody i czas parzenia, ale wierzcie mi zaparzacz znacznie ułatwia sprawę.
Niezależnie od rodzaju herbaty, warto postawić na jej klasyczną, czyli liściastą formę i parzyć ją przy użyciu zaparzacza. Nie każdy ma tego świadomość, ale herbata parzona zbyt długo (czyli zalana bezpośrednio w kubku) robi się gorzka i traci swój właściwy smak. Oczywiście ważne są też odpowiednia temperatura wody i czas parzenia, ale wierzcie mi zaparzacz znacznie ułatwia sprawę.
Zaparzacz
to absolutny niezbędnik każdego herbaciarza. Sama wypróbowałam
już wiele rodzajów i mam swoje ulubione (także w zależności od
rodzaju herbaty). Co ważne żaden nie kosztował więcej niż 10 zł
więc jeśli szukacie prezentu dla kogoś kto lubi herbatę zaparzacz
będzie doskonałym dodatkiem.
W
swojej kolekcji mam różne, zobaczcie sami, co sprawdza się u mnie.
Mój
najstarszy i najbardziej uniwersalny „model” zaparzacza – kula,
cena – ok 9 zł/szt. Do kupienia w każdym markecie oraz w
większości sklepów online (sklep producenta na allegro).
Mam
kilka zaparzaczy kul i ogólnie jestem z nich zadowolona. Ich
największą zaletą jest możliwość zakrycia kubka z parzoną
herbata, czy ziołami. Mają dużą pojemność, bez problemu
zmieścimy w nich każdy rodzaj liści wraz z dodatkami. Używam ich
głównie do parzenia ziół i mieszanek herbat z suszonymi owocami.
Zamknięcie jest mocne i o ile zakręcimy je prawidłowo nie ma mowy o przypadkowym odkręceniu się podczas parzenia.
Mój
najnowszy nabytek i jak na razie ulubiony zaparzacz - łyżeczka, cena – 9 zł/szt. Do kupienia np. TUTAJ (przynajmniej ja mam z tego sklepu).
Co
w nim takiego niezwykłego? Przede wszystkim kształt i tworzywo z
jakiego jest wykonany. Zaparzacz jest twardy, dzięki czemu nie
potrzebujemy już łyżeczki (dla mnie to bardzo duży plus, ponieważ
nie słodzę herbaty, więc standardowo zapominam o łyżeczce).
W
otworze mieści się odpowiednia ilość liści do podwójnego
parzenia (ja używam go głównie do zielonej herbaty). Plusem jest też dość mocne zamknięcie "na wcisk", które na pewno samo się
nie otworzy.
Silikonowe
zaparzacze – mam ich kilka, ale używam głównie dla gości. Nie
przepadam za nimi do codziennego parzenia ze względu na niezbyt
wygodne wkładanie i wyjmowanie liści, więc traktuje je bardziej jako
fajny dodatek na spotkania przy herbacie. Dziurki są dość
duże, więc nadają się raczej do pełnych, grubych liści.
Te które widzicie na zdjęciach dostałam w prezencie – truskawkę w ramach kampanii ambasadorskiej LPM (o której możecie przeczytać na blogu), a „herbatki” przy okazji jakiegoś mikołaja. Obydwa modele możecie jednak kupić TUTAJ.
Te które widzicie na zdjęciach dostałam w prezencie – truskawkę w ramach kampanii ambasadorskiej LPM (o której możecie przeczytać na blogu), a „herbatki” przy okazji jakiegoś mikołaja. Obydwa modele możecie jednak kupić TUTAJ.
Zaparzacze silikonowe wyglądają bardzo efektownie i są zrobione z przyjemnego w dotyku materiału ale jak dla mnie to mało praktyczne rozwiązanie do codziennego stosowania.
Jednorazowe
torebeczki do zaparzania – dostałam je w gratisie przy zakupie
herbaty, ale podobne możecie kupić np. na allegro.
Używałam ich kilka razy do zaparzenia herbaty w dzbanku, poza tym głównie służą mi do parzenia ziół. Moim zdaniem to średnie rozwiązanie na co dzień do parzenia herbaty, ale bardzo wygodne. Świetnie nadają się na pojedyncze parzenie, po którym wyrzucamy liście wraz z papierowym woreczkiem. Raczej dla osób, które sporadycznie piją własne mieszanki, niż dla zapalonych herbaciarzy.
Używałam ich kilka razy do zaparzenia herbaty w dzbanku, poza tym głównie służą mi do parzenia ziół. Moim zdaniem to średnie rozwiązanie na co dzień do parzenia herbaty, ale bardzo wygodne. Świetnie nadają się na pojedyncze parzenie, po którym wyrzucamy liście wraz z papierowym woreczkiem. Raczej dla osób, które sporadycznie piją własne mieszanki, niż dla zapalonych herbaciarzy.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do korzystania z zaparzaczy i eksperymentowania z własnymi mieszankami ziół i herbat. Jeśli macie jakieś swoje autorskie pomysły na idealną herbatę to podzielcie się nimi w komentarzu.
A jeśli jeszcze szukacie inspiracji na gwiazdkowe (i nie tylko) prezenty, w sklepie garneczki.pl właśnie ruszyły świąteczne wyprzedaże, a w sklepie prfct.eu jest promocja na moje ulubione zaparzacze - 4 "łyżeczki" opakowane w ozdobne pudełeczko można teraz kupić za 30 zł. Polecam!
MT
Ja nie używam zaparzaczy - ale ta truskawka jest tak urocza, że może się przekonam :)
OdpowiedzUsuńMam taki wynalazek na półce ze swoimi herbatami, ale póki co nie doczekał się wypróbowania. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz wypróbować ;)
Usuńja mam taki najzwyklejszy i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńA ja stosuje kubeczki z zaparzaczem, jakoś się sprawdzają:-)
OdpowiedzUsuńJa ich specjalnie nie lubię, ale jeśli u Ciebie się sprawdzają to super!
UsuńJa mam duzy szklany dzban z wkladem w ksztalcie kielicha - idealne rozwiazanie dla lisciastej herbaty. Latwo sie do myje. Polecam tez takie nowinki����
OdpowiedzUsuńPóki co parze sobie po kubeczku, ale to świetne rozwiązanie jeśli potrzebujemy większej ilości herbaty
UsuńUwielbiamy cała rodzina pić takie naturalne herbatki :) w taki zaparzacz muszę się zaopatrzyć 😊😊
OdpowiedzUsuńLubię herbaty ale nie przypuszczałam, że jest tyle rodzajów zaparzaczy :)
OdpowiedzUsuńTo co mam ja to jedynie kropelka w oceanie zaparzaczy ;)
UsuńTruskawka i woreczek najlepsze, chociaż jak dla mnie to za dużo zachodu z przesypywaniem herbaty do zaparzacza :)
OdpowiedzUsuńU mnie hitem jest ostatnio zaparzacz w kształcie sitka, które wchodzi głęboko do kubka. Używam tylko metalowe, plastikowi w herbacie mówię stanowcze nie :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś takie sitko, ale często mi się samo otwierało i z niego zrezygnowałam. Może przy okazji zakupów dam mu drugą szansę :)
UsuńMam całą kolekcję dzbanuszkow i ceramicznych zaparzaczy.
OdpowiedzUsuńJa zwykle pije herbatę w torebkach. Do tej pory inne herbaty mi nie smakowały, ale może robiłam to źle? To bardzo prawdopodobne :) Te zaparzacze wyglądają wspaniale, może się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj prawdziwej, liściastej herbaty - dobrze zaparzona smakuje wspaniale! :)
UsuńŚwietne są takie zaparzacze chociaż ja mało kiedy z nich korzystam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam herbaty w różnej postaci! Z tymi sypanymi jest więcej zabawy, bo trzeba samemu parzyć i w jakiś sposób pozbyć się fusów:) Super, że w dzisiejszych czasach już nie musimy się tym martwic. W domu mam zaparzacz w kształcie truskawki i sobie bardzo chwalę!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam ten zaparzacz w kształcie metalowej bomby ale praktycznie w ogóle go nie używać odkąd mam dzbanek z sitkiem... Niestety jeden kubek to mało dla mnie, więc od razu zaparzam porządną dawkę herbatki, potem tylko dolewam wody i heja!
OdpowiedzUsuńDzbanek to super sprawa jeśli pijemy dużo herbaty :)
UsuńUżywam zaparzaczy, jakoś ta herbata z tytki (torebki) smakuje sianem, a ta z liściochów to jest smak!
OdpowiedzUsuńTo ja chyba coś pechowo trafiłam. Zamówiłam na stronie Rosegal i po jednej herbatce się odkształcił.
OdpowiedzUsuńDlatego zaparzacze (oraz inne produkty, które mają kontakt z żywnością i ciepłą wodą) warto kupować w Polce - przynajmniej mamy pewność, że przeszły jakiekolwiek testy jakości. :) Polecam te, które ja mam - są tanie i świetnie się sprawdzają!
UsuńDla moich dzieci prawdziwą rewelacją zawsze jest gorąca czekolada. Kupiłam im na święta voucher na profesjonalną degustację. Mam nadzieję, że ich zauroczy :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za zakup vouchera i prosimy o relację zarówno z wręczenia prezentu jak i jego realizacji. Życzymy dobrej zabawy i mamy nadzieję do zobaczenia :).
UsuńJakoś nie mogę się przekonać do tych zaparzaczy. Herbata dziwnie po nich smakuje.
OdpowiedzUsuńJa mam zaparzacz w kształcie cytrynki :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam zaparzaczy do herbaty ale wyglądają tak fajnie, że chętnie bym kupiła taki w kształcie truskawki
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie to w ogóle nie działą i ja tego nie używam. Poza tym bardzo ciekawy jest to blog.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńWłaściwy sposób parzenia ma bardzo duże znaczenie dla walorów smakowych herbaty. Ja jeszcze zwracam uwagę na to jak taka herbata jest podana, a bardziej w czym. Przydałyby mi się właśnie szklanki i dzbanek do herbaty na przykład z https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/kawa-i-herbata . Ciekawy wybór tam mają.
OdpowiedzUsuń